Możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności autora anonimowego pomówienia
r.pr. Jakub Sawicki
31/08/2014
Pomimo anonimowości (jak się okazuje – pozornej) autora „anonimu”, istnieje możliwość ustalenia jego osoby i pociągnięcia go do odpowiedzialności, w przypadku zawarcia w anonimie nieprawdziwych i zniesławiających treści. Tym samym poszkodowani – z pomocą obowiązujących przepisów prawa – mają możliwość szukania satysfakcji („zemsty”?).
Opacznie pojmowany „obywatelski obowiązek” czy kierowanie się różnymi niskimi pobudkami (czasem zazdrość, kompleksy czy poczucie niedowartościowania) sprawiają, iż poszczególne instytucje państwowe stają się adresatem różnego rodzaju, częstokroć nieznajdujących potwierdzenia w rzeczywistości, zawiadomień o rzekomych nieprawidłowościach w działaniu instytucji publicznych, przedsiębiorców lub innych podmiotów. W przeważającej mierze są to donosy pochodzące od „życzliwych”, „zatroskanych” lub pracowników „dbających o swoje firmy”.
Nie zajmując się w tym miejscu oceną moralną autorów kłamliwych anonimów (która wydaje się być jednoznacznie negatywna), niewątpliwie – z punktu widzenia pomówionego treścią anonimu – rozważenia wymaga kwestia możliwej odpowiedzialności prawnej sprawcy „paszkwila”.
Na gruncie obowiązujących przepisów odpowiedzialność ta jest przewidziana zarówno na gruncie przepisów prawa karnego, jak i cywilnego. W odniesieniu do sprawców wykonujących zawód zaufania publicznego lub będących funkcjonariuszami publicznymi (np. policjantów, funkcjonariuszy Służby Więziennej czy strażaków) częstokroć pod uwagę musi być brana również odpowiedzialność dyscyplinarna tych osób.
W zakresie odpowiedzialności karnej niemal zawsze złożenie nieprawdziwego donosu wyczerpywać będzie znamiona czynu zabronionego opisanego w art. 212 Kodeksu karnego. Fakt, iż przestępstwo to jest ścigane z oskarżenia prywatnego nie powoduje braku możliwości ustalenia autora anonimowego zawiadomienia – w oparciu o przepis art. 488 Kodeks postępowania karnego, tj. na podstawie złożonej skargi oraz przedsiębranych czynności przez Policję czy to w ramach zabezpieczenia dowodów czy też na zlecenie Sądu (tak: G. Wincenty, Kodeks postępowania karnego. Komentarz, LexPolonica, art. 488), a w konsekwencji dążenia pokrzywdzonego do pociągnięcia sprawcy do odpowiedzialności karnej. Nadmienić przy tym należy, iż pokrzywdzony – jako strona postępowania – dysponuje inicjatywą dowodową, co przy uwzględnieniu aktualnych możliwości przeprowadzenia dowodów z uwzględnieniem stanu wiedzy oraz technik operacyjno-śledczych, w zasadzie umożliwia wytypowanie autora anonimu tak zgłoszonego przez internet, jak też w formie tradycyjnego listu.
Zauważenia w tym miejscu również wymaga, iż osoba pomówiona staje się równocześnie stroną postępowania przed właściwymi instytucjami (np. w postępowaniu podatkowym na podstawie art. 133 Ordynacji podatkowej), co zapewnia jej swobodny dostęp do akt ewentualnie prowadzonego postępowania przez poszczególne organy.
Ustalenie sprawcy pomówienia w sposób wskazany powyżej pozwoli równocześnie na przedsięwzięcie dalszych kroków zmierzających do pociągnięcia do odpowiedzialności „nie-anonimowego-już-nadawcy” na gruncie prawa cywilnego. Niewątpliwie oszczercze doniesienia stanowić mogą naruszenie takich dóbr osobistych jak godność czy dobre imię poszkodowanego – osoby pomówionej. Wachlarz ewentualnych żądań poszkodowanego określony został w art. 24 Kodeksu cywilnego, przy czym w praktyce najbardziej odczuwalnym dla sprawcy jest zobowiązanie do zapłaty zadośćuczynienia w określonej kwocie. Wysokość zadośćuczynienia w głównej mierze zależeć będzie tak od formy pomówienia, jak i spektrum adresatów czy też ujemnych konsekwencji dla pomówionego związanych z nieprawdziwym zawiadomieniem (takich jak konieczność składania wyjaśnień w stosownych organach, prowadzenie postępowania służbowego w stosunku do pomówionego czy też reakcje otoczenia).
Częstokroć zwolnieniu z odpowiedzialności sprawcy może służyć inny sposób usunięcia, dokonanego już, naruszenia dóbr osobistych pomówionego. Sposobem tym jest złożenie przez sprawcę „oświadczenia odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie”, co w rzeczywistości oznacza po prostu przeproszenie pokrzywdzonego. Wydaje się, iż przeprosiny te winny być złożone w formie odpowiadającej formie anonimowego zawiadomienia instytucji, tj. w przypadku gdy „anonim” sporządzony był w formie tradycyjnego listu, przeprosiny winny również w takiej formie trafić do pomówionego (a także do pierwotnych adresatów anonimu). Przy czym, zdaniem autora, nie jest wystarczającym dla skuteczności takiego oświadczenia sprawcy dokonanie przeproszenia anonimowego.
Podkreślenia wymaga, iż ustawodawca przewidział stosunkowo długie okresy przedawnienia tak dla ścigania karnego, jak i dochodzenia roszczeń w postępowaniu cywilnym, które to rozpoczynają swój bieg dopiero od chwili powzięcia wiadomości o osobie sprawcy. Na gruncie postępowań dyscyplinarnych, w sytuacji gdy tzw. delikt służbowy wyczerpuje również znamiona czynu zabronionego opisanego w przepisach karnych, pragmatyki służbowe przewidują zazwyczaj wydłużenie okresu przedawnienia i zrównanie go z okresem ustania karalności czynu określonego w ustawie karnej.
Podsumowując, osoba pokrzywdzona anonimowym zawiadomieniem, zawierającym nieprawdziwe treści, nie jest pozbawiona ochrony – istnieją instrumenty prawne, które prawidłowo wykorzystane, mogą prowadzić do ustalenia sprawcy i pociągnięcia go do odpowiedzialności.